Kiedy wiosna przychodzi, świat na nowo się rodzi.
Rozkwita zieleni łan, budzi się życie.
Jest pięknie, gdy ptaki śpiewają o świcie.
Cały świat tętni życiem i pogodnością.
Lecz ja nie dziele się z nim mą radością.
Jestem jak wyschnięte drewno, jak
wyschnięty liść, jak efekt starości.
Raz zaznałem w życiu gorzkiej miłości.
Jestem przepełniony goryczą i mentalnym ludzi wzrokiem.
Me życie prze do przodu, krok za krokiem.
Moim celem w życiu jest...
właśnie cierpienie, już od dawna czuję zmęczenie, ból, gniew i duchotę.
Może umrę dziś, a może umrę w sobotę.
Koniec mego życia jest bliski,
czas pakować walizki.
Ludzie ja odchodzę w zaświaty,
może się spotkamy za laty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz